Fajne to powstanie…

Fajne to powstanie, takie kolorowe,
Można hełm przymierzyć na dziecięcą głowę
Złożyć się ze stena celując we wroga
Biec w czystym kanale bez błota na nogach.

Fajne to powstanie…

Fajne to powstanie, można się zabawić,
Z czteroletnim dzieckiem w miejskiej grze się wprawić .
To przecież nie wojna, nie krew, nie strzelanki.
To są łamigłówki i kolorowanki.

Fajne to powstanie…

Fajne to powstanie, można dziecku sprawić,
Barykadę z klocków, niech się mały bawi,…,
Z plamą krwi na sercu t-shirt patriotyczny
Z kotwicą breloczek – gadżet nostalgiczny…

Fajne to powstanie…

Nie szydzę, nie wyśmiewam, nie deprecjonuję, nie umniejszam bohaterom – tym prawdziwym, którzy swe młode życie poświęcili na ołtarzu obłąkańczej decyzji kierownictwa..
Tylko głęboki niesmak budzi u mnie romantyzowanie i infantylizowanie wojny, robienie Disneylandu z narodowej tragedii, fetowanie klęski miast czczenia pamięci o poległych, robienie wątpliwych moralnie biznesów na jednej z największych hekatomb Narodu Polskiego XX wieku, niegodne obchodzenie się z symbolem, za który nasi przodkowie potrafili oddać życie…
A pojawiały się już przed laty w sprzedaży wspomniane zakrwawione powstańcze koszulki i klocki polskiej firmy z powstańcem, hitlerowcem i barykadą do złożenia…
A w tym roku gra plenerowa „Chwaty z powstańczej Warszawy dla rodzin z dziećmi w wieku 4-10 lat…
Przemyślenia i wnioski zostawiam Wam drodzy czytelnicy…

16 komentarzy

  1. Ja za to przypadkowo byłem na 150 leciu powstania styczniowego. Huczna impreza. Śpiewy, koniki, ułany, szabelki, pokazy balonowe. Przemawiał ułan napruty notabene jak ułan. Patriotyczne piosenki, prężenie muskułów, błyskanie w oczy stalą. Tylko gdzieś w tle ginęło to jak się ta cała awantura skończyła. "Poszli nasi w bój bez broni"…

  2. Zgadzam się tu z ZUzler.
    Pamiętam jak stulecie Powstania Wielkopolskiego przeszło prawie bez echa.

  3. Trochę ironii, trochę czarnego humoru, trochę prawdy objawionej. Marnujesz swój talent.

  4. Po przecież przeznaczeniem Polaka jest czcić moralne zwycięstwa. Co prawda w pakiecie są również realne klęski, ale kto by się tym przejmował 😀

  5. A mi szkoda, że w tym całym romantyzmie i propagandowym, było nie było, upamiętnianiu ledwo gdzieś wspomina się o powstaniach, które się jakkolwiek powiodły – wielkopolskim i śląskich.

  6. No właśnie. Przypominam sobie sytuację z początku lat 90-tych kiedy to powołano polsko-niemiecką komisję do opracowania podręcznika do historii, hahaha.

  7. Bo historia realna nie jest tak jednoznaczna i chwalebna, a polityka historyczna to wspaniałe narzędzie propagandy.

  8. Swoją drogą czego obawiają się ludzie, że zamiast historii realnej wolą politykę historyczną? Trzeba pisać jak było.

  9. Wtedy tez wiedziano ze powstanie sie nie powiedzie. Wiedziano tez ze wojna zbliza sie juz ku koncowi i wiedziano, ze przyjdzie armia czerwona. Odezwaly sie po prostu echa romantyzmu

  10. Natomiast nie popieram takiego infantylnego traktowania powstania. Owszem, dzieciom trzeba wyjaśniać, opowiadać, ale żeby z klocków robić barykadę i sprowadzać to wszystko do takiego poziomu to nie jest dobre. Ale nie można popadać w drugą stronę. Trzeba to wypośrodkować. Opowiedzieć prosto, ale nie zanudzać ucząc jednocześnie szacunku do Polski.

  11. Powstanie nie mogło się udać, ale teraz to możemy mówić, bo wiemy więcej, wiemy jak się potoczyły dalsze losy. Ale ci wszyscy ludzie, którzy walczyli, tego nie wiedzieli. Mieli nadzieję, że otrzymają pomoc, lecz stało się inaczej. Gdyby nie podjęli walki też by zginęli, bo cel niemców był jeden zniszczyć Warszawę. Więc lepiej zginąć z honorem i świadomością, że zrobiło się wszystko, co było w tamtym czasie możliwe.

  12. Doprowadzenie do wybuchu Powstania Warszawskiego było jednym z największych błędów popełnionych przez dowództwo AK. Ten zryw nie miał najmniejszych szans powodzenia – powiedział prof. Jan Ciechanowski w czwartek podczas promocji kolejnego wznowienia swojej książki "Powstanie Warszawskie". Jan Ciechanowski – polski historyk mieszkający od końca lat 40. w Wielkiej Brytanii – jako nastolatek walczył w Powstaniu Warszawskim, został ranny i dwukrotnie odznaczony Krzyżem Walecznych.
    "Już podczas powstania zastanawialiśmy się, jak to się stało, że doszło do jego wybuchu. Poszliśmy w bój bez broni. Gdy 1 sierpnia moja kompania nacierała na gmach Sejmu, na 170 ludzi mieliśmy 3 karabiny, 7 pistoletów, 1 pistolet maszynowy strzelający tylko ogniem pojedynczym i 40 granatów. Jak zobaczyliśmy, że właściwie nie mamy broni, to pytaliśmy dowódcę: z czym do gości? Ale byliśmy zdyscyplinowanymi żołnierzami – na rozkaz stanęliśmy do walki i na rozkaz ją zakończyliśmy" – mówił Ciechanowski.
    "Powstanie zakończyło się straszliwą klęską, katastrofą i ruiną, która nie dotknęła żadnej innej stolicy w Europie od czasu najazdu Hunów na Rzym. 200 tys. ludzi zginęło, 500 tys. wygnano i skazano na poniewierkę. Miasto zrównano z ziemią" – mówił prof. Ciechanowski.
    Historyk jest zdeklarowanym krytykiem decyzji o wybuchu powstania. Uważa, że dowództwo Armii Krajowej popełniło poważne błędy, których konsekwencje okazały się katastrofalne. "Powstanie zakończyło się straszliwą klęską, katastrofą i ruiną, która nie dotknęła żadnej innej stolicy w Europie od czasu najazdu Hunów na Rzym. 200 tys. ludzi zginęło, 500 tys. wygnano i skazano na poniewierkę. Miasto zrównano z ziemią" – mówił Ciechanowski.

    Historyk przypomniał słowa gen. Tadeusza Bora-Komorowskiego, który powiedział, że powstanie militarnie było wymierzone w Niemców, ale politycznie – w Rosjan. "Te rachuby okazały się całkowicie mylne. Powstanie było na rękę Niemcom, ponieważ stwarzało doskonałą okazję realizacji powziętego już wcześniej planu zniszczenia stolicy. Dla Niemców zrównanie Warszawy z ziemią było równoznaczne z przetrąceniem kręgosłupa polskości. Zrealizowali ten plan stosunkowo niewielkim kosztem – straty Niemców w powstaniu wyniosły nieco ponad 1700 osób. Rzeź żołnierzy AK była też na rękę Rosjanom" – powiedział Ciechanowski.

    Historyk uważa, że decyzja o wybuchu powstania była nieprzemyślana. Przypomniał, że co najmniej do połowy lipca 1944 roku Komenda Główna AK nie brała pod uwagę powstania w Warszawie. Ze stolicy wysyłano ludzi i broń na wschód, by wesprzeć kolejne etapy akcji "Burza". Plany operacyjne zmieniono niemal w ostatniej chwili, mając już wiedzę o militarnym i politycznym fiasku podobnych wystąpień w Wilnie i Lwowie.

    "Do 14 lipca 1944 roku Tadeusz Bór-Komorowski w ogóle nie myślał o powstaniu w Warszawie. W depeszy do Londynu z tego dnia stwierdził nawet, że doprowadziłoby to tylko do wielkich strat. Zmienił zdanie o 180 stopni 21 lipca po spotkaniu z Tadeuszem Pełczyńskim i gen. Leopoldem Okulickim, przyjmując ich argumenty o załamaniu Wehrmachtu i zbliżaniu się Sowietów. Zdaniem Ciechanowskiego, wielki wpływ na decyzję Bora miał gen. Okulicki, który parł do powstania.

    Gen. Komorowski podjął ostateczną decyzję 31 lipca, ponieważ mu powiedziano, że czołgi rosyjskie pojawiły się pod Pragą. Dowódca Okręgu Warszawskiego AK płk Antoni Chruściel "Monter" stwierdził, że jeśli tego dnia nie zapadnie decyzja o powstaniu, to dłużej nie będzie mógł utrzymać ludzi w półalarmie – potem nie będzie mógł ich zebrać i wybuch powstania opóźni się. Dowódcy powstania liczyli, że Rosjanie wejdą do Warszawy za 3 do 7 dni, jednocześnie mając świadomość, że powstanie nie może liczyć na poparcie Stalina. Ciechanowski zgadza się z oceną gen. Władysława Andersa, który wybuch powstania określił jako "nieszczęście" i "zbrodnię".https://dzieje.pl/aktualnosci/prof-jan-ciechanowski-powstanie-warszawskie-bylo-kleska-i-bledem

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

EltenLink