Byłem dziś chwilkę na starych śmieciach u rodziców. Mój były pokój został całkowicie zaanektowany przez czteroletnią bratanicę. Wokół pełno miśków, zabawek i innych dupereli. Ale zrobiłem dobry uczynek. Zwędziłem jedną zabawkę, której mała autentycznie się boi. Nie pamiętam od kogo ją dostała… Zezowata małpa z wielkimi uszami, która trzęsie się ze śmiechu i wywraca na plecy wydając straszliwe dźwięki dzikiego zwierza.
Dobre to było 😀
15 razy shift+strzałka w dół i brzmi jak taki mocno pieprznięty psychol 😛
Ja miałem kiedyś taką mieszankę Alfa z Furbym, takie mega kudłate coś z wielkimi uszami. Jak się nad nim machnęło ręką, albo wykrył jakiś hałas to hihotał złowieszczo.
Mi też się podoba, dlatego małpa jest u mnie 😀
A mi tam się podobało 😀
Ale głupi ten śmiech. I dobrze, że to dziecko już tej zabawki nie ma, skoro się jej bało.
Duża nie jest, może z 20 cm i raczej gładka niż włochata.
Hej, miałem coś podobnego za dzieciaka. Czy ona jest taka mega mega włochata i raczej większa niż mniejsza? Ciekaw jestem czy mogłoby to być to samo co miałem za dzieciaka. Tyle, że ja się tego nie bałem. Ja się bałem żelowych nosów 😀 a nie wydawały dźwięku…
Hogata ze smerfów.
Brzmi jak wiedźma z małej syrenki.
I w dodatku pierdząca 😛
Serio, taka typowa straszna małpa.
hehe niezłe jak z gry najdłóższa podróż
Takie traumy zostają, oj zostają.
Dobrze ześ jej to zabrał, a i Twoi czytelnicy mają ciekawy efekt audio.
Owszem, czteroletnie dziecko może się bać.
Może być przerażająca.
Te dźwięki akurat na mnie nie działają, ale jestem w stanie wyobrazić sobie ten stan,