Jak doszło do powstania Pustyni Błędowskiej?

Tekst pochodzi z książki "Legendy i opowiadania znad brzegów Białej Przemszy" Józefa Liszki. Przeglądając zakurzone foldery zapomnianych kopii zapasowych ze starych dysków natknąłem się na zeskanowaną przeze mnie przed laty ową pozycję.
Diabeł z workiem piasku – Jak doszło do powstania Pustyni Błędowskiej
Nie wiadomo dokładnie, gdzie znajduje się piekło, ale zapewne jakieś diabelskie siedlisko znajdowało się w okolicach Olkusza. Było to przed wiekami, wówczas, gdy w tych stronach powstawały pierwsze kopalnie ołowiu i srebra. Właśnie te kopalnie stały się powodem wielkiej czarciej narady, która gdzieś tam głęboko pod ziemią się odbyła.
– To zuchwałość ze strony ludzi, że ośmielają się nas niepokoić – wykrzykiwał najznaczniejszy z diabłów, szarpiąc nerwowo kozią bródkę.
– Nawet zdrzemnąć się po obiedzie nie można, bo ciągle jakieś hałasy, jakieś stuki-puki, turkoty… Ciągle kopią, czegoś szukają, jak im w tym nie przeszkodzimy, to do samego piekła dotrą!
– Nie daj, Boże! – wyrwało się najmłodszemu z czartów, ale na szczęście to pobożne życzenie zginęło w ogólnym rozgardiaszu i nikt nie zwrócił na nie uwagi. Inaczej nie uszłoby mu to na sucho, a raczej na zimno.
– Trzeba ich stamtąd przepędzić i pouczyć, że co ziemskie to ziemskie, a co piekielne to piekielne – rzekł odkrywczo diabeł, mający minę mędrca i mocno wyliniały ogon.
– Ale jak to zrobić? – zastanawiali się zafrasowani czarci.
– Mam pomysł – odezwał się wreszcie najsprytniejszy z diabłów. – Trzeba po prostu zasypać dziury, które ci zuchwalcy wykopali, zniszczyć ich pracę i będziemy mieli wieczny spokój.
– Zasypać! – wzruszyły ramionami diabły. – Łatwo powiedzieć, trudniej wykonać. Diabeł może wiele, ale nie wszystko, który z nas się tego podejmie?
– Ja! – rzekł jeden z młodszych podwładnych Belzebuba.
Stare, doświadczone diabły spojrzały na niego z politowaniem. "My łamiemy sobie na tym rogi – zdawały się mówić ich spojrzenia – a ty wiesz, jak to uczynić?"
– Ja to zrobię! – powtórzył młodszy diabeł z uporem i wyjaśnił, jak zamierza tego dokonać. – Daleko stąd – mówił – nad morzem leżą nieprzebrane piaski. Wystarczy tam polecieć z ogromnym workiem, piaskiem go napełnić i tym piaskiem dziury zasypać.
Stare, doświadczone czarty nie kryły uznania.
– A więc leć, kamracie, nad to morze – rzekły – a worek weź olbrzymi, byś za jednym razem parę dziur zasypał.
– Już się robi! – zapalił się diabeł, w worek piekielnie wielki się zaopatrzył i nad morze wyruszył.
Zjawił się na nadmorskiej plaży o północy, gdy tylko plusk fal ciszę zakłócał, a księżyc nieśmiało ciemności rozjaśniał, począł worek sypkim piaskiem napełniać. Gdy już był pełen, zarzucił go sobie na plecy i odbiwszy się czartowską mocą od ziemi, z powrotem do Olkusza poszybował.
Nie dotarł jednak do celu. Może na skutek nieostrożności, a może z powodu zadziałania innych mocy, diabeł o wieżę kościoła pod Olkuszem zahaczył i piasek niesiony w worku wysypał się na okoliczne pola.
I tak właśnie powstała Pustynia Błędowska, do dziś świadcząca o diabelskiej wyprawie nad Bałtyk. Z kopalń olkuskich zaś przez długie jeszcze lata wydobywano ołów i srebro, czemu wcale nie przeszkadzało wściekłe zgrzytanie czartowskich zębów.

3 komentarze

  1. Nie wiem jak jest teraz, ale krzyż na wieży kościoła w kluczach – miejscowości sąsiadującej z pustynią, faktycznie był lekko przekrzywiony. A tą legendę, w różnych wersjach słyszałem już za dziecka. Ot, taki miejscowy folklor.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

EltenLink