Nominacja od Kasi z Cymelium czyli 10 rzeczy, bez których chyba nie mogę się obejść :P

Słowo się rzekło, kobyłka u płotu. Zostałem nominowany do tego szlachetnego zadania wymagającego sięgnięcia do głęboko obecnych pokładów kreatywności, którą to raz mam, a raz nie bardzo, i analizy własnego jestestwa. Rzeczy oczywiste bowiem nie są na pierwszy rzut oka zauważane, i dopiero ich brak każe zastanawiać się nad ich przydatnością. Oto więc moja subiektywna lista rzeczy ważnych w stopniu różnym, nie po kolei, z przymrużeniem oka oczywiście.
Nie mogę więc się obejść bez:
1. Czegoś ostrego
I nie chodzi mi o sos Tabasco czy inne papryczki dające wrażenie lizania czerwonej dupy Lucyfera. Chodzi o prozaiczny gadżet w rodzaju scyzoryka szwajcarskiego. Bardzo przydatny przedmiot zawierający nie tylko ostrza, ale też różnego rodzaju otwieracze do kapsli, korków i innych konserw przetrwania. Najczęściej używam takiej miniaturki przypiętej przy kluczach, która to ma pęsetę, wykałaczkę, nożyczki, śrubokręt, pilniczek do paznokci, i oczywiście nożyk. Kiedyś nosiłem również, uwaga, składany sekator, a to z racji napotykania stanowczo zbyt często gałęzi kolczastej akacji wychodzących na chodnik, akurat na wysokości twarzy.
2. Czegoś multimedialnego
Nie odkryję Ameryki mówiąc, że telefon z przyległościami jest i narzędziem pracy, rozrywki jak i niezbędnikiem do rozwiązywania różnych ślepackich problemów. Zakończę więc na tym aby niepotrzebnie nie lać wody i nie mnożyć bytów. Smartfon jaki jest, każdy widzi. Mimo, że w sumie nie widzi…
3. Czegoś ciepłego, mruczącego, miauczącego
Tak. Zakochałem się w naszym futerku płci kociczej. A jeszcze na początku zeszłego roku zdecydowany byłem na papugę. Już nawet miałem klatkę dodaną do koszyka na Allegro, już miałem kliknąć w „Kupuję i płacę” ale chyba Opatrzność czuwała i do transakcji nie doszło. I może nawet papugę nauczyłbym wyklinać na prezesa, , ale za to przytulić takiego ptaszyska bym nie mógł. Papuga nie spała by mi w nogach, nie łasiła się i nie mruczała pod dotykiem…
4. Czegoś pachnącego
Najlepiej jakaś świeczka zapachowa dobrej jakości, kadzidełka takież lub patyczki zapachowe. Nie pogardzę też mgiełką do pościeli i sprayem typu AirVick. Jeżeli komuś się wydaje, że to z uwagi, że coś u mnie śmierdzi to ma rację. Wydaje mu się 😀
5. Czegoś dźwięcznego
Tak. To kategoria przedmiotów mających zdecydowanie dobry wpływ na stres i nudę. Dzwoneczki, dzwoniunie, kijaszki deszczowe i nakręcadła plumkające wesołe melodyjki. Można ewentualnie powalić w bęben jak się ma ochotę na wyładowanie emocji. Biedni sąsiedzi…
6. Czegoś smakowitego
Ojojoj… Dobre żarełko to to co misie lubią najbardziej. Nie pochłaniam rzecz jasna ilości jak niedźwiedziu z Bieszczad, ale z chęcią zawsze opędzluję coś smakowitego, zarówno home made jak i na mieście.
7. Czegoś płynnego ciepłego i aromatycznego
Nie będę oryginalny. Kubasek z ciepłą, aromatyczną kawą lub herbatą z jakimś domowym sokiem z malin lub innych porzeczek. Aż się ciepło na sercu i przełyku robi.
8. Czegoś tykającego
I bijącego o pełnych godzinach i połówkach… Coś co trzeba nakręcać… I nawet mi to spać nie przeszkadza.
9. Czegoś z przeszłości
Mam tak od dziecka. Zawsze lubiłem antyki. Jako taki kilkunastoletni łebek włóczyłem się po krakowskich antykwariatach i jakby mi dano możliwość wykupiłbym każde stare ustrojstwo. Stare płyty, moździerze kuchenne, motocykle, samochody, , młynki do kawy, żelazka z duszą i co tam sobie jeszcze wymyślicie – nie mogę przejść obok tego obojętnie…
10 Czegoś na nos i twarz
Czyli moje stylowe, znalezione kiedyś na ławce oksy przeciwsłoneczne. Prędzej bez skarpetek z domu wyjdę, niż bez nich na nosie. Nie pytajcie dlaczego. Ciekawostka. Z czasów nieślepackich i półślepackich został mi nawyk zakładania ich na czoło w pomieszczeniu, albo wręcz zdejmowania, co u niektórych może budzić uzasadnione podejrzenia w kierunku mojej osoby dotyczące udawania niewidomca. Dementuję. Jestem krety jak ślep.
Wypada teraz kogoś nominować. Pałeczkę przekazuję więc @Kat i @Iwkan. Nara.

7 komentarzy

  1. Też lubię okulary, ale bez przesady. Kosę mam zawsze przy łóżku i przy sobie jak wychodzę, ale nie używam w niecnych celach 😀

  2. @Marolk Ależ to był przyjemny do lektury wpis! Buzia się uśmiechała! <3
    Chętnie wjechałabym Ci na chatę i pooglądała antyki i posłuchała zegarów. Na swoje usprawiedliwienie przywiozłabym Ci to, co tygryski lubią najbardziej, czyli dużo świeczek zapachowych i mgiełek. Mam fajne źródełka. 🙂

  3. W Rossmanie jest do kupienia czasem taka pomarańczowo-jakaś, ale jednak wolę lawendową kupioną chyba na Allegro, już nie pamiętam.

  4. Po pierwsze primo, zadanie zaliczone. Po drugie primo, jak napisałeś, że nie możesz obyć się bez czegoś ostrego i bynajmniej nie chodzi tu o jedzenie, to chyba nie powiem, co sobie pomyślałam, xdd. Po trzecie primo, składany sekator również podsunął mi ciekawe wyobrażenia, na nieciekawych typów z dzielni, xd. No, a tak poza tym i już całkiem poważniście, my też mamy eruicka i też nam psika i nie raz straszy po nocach. 😀 kiedyś używałam nawilżacza do powietrza i miałam multum olejków, ale to mieszkanie tego nie wymaga. Polecisz jakąś fajną mgiełkę do pościeli?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

EltenLink