Kocie historie

Minął tydzień od kastracji Luny. Będzie miała spokój, bo swoją pierwszą i zarazem ostatnią ruję przeszła dosyć męcząco. No cóż, natura wzywa, a nie ma jak pragnień zrealizować. Pierwsze cztery dni to huśtawka nastrojów i spadek aktywności, który jednak wiązał się ze stresem spowodowanym noszeniem zabezpieczającego przed wylizywaniem rany bawełnianego kaftanika. Po jego zdjęciu kocina odżyła i nabrała chęci do figli. Zaczęła też na nowo z nami spać i przesypia już prawie całą noc. Po zabiegu została jej niewielka ranka na boku w częściowo wygolone przednie łapki. Na szczęście nic się nie babrze, a same szwy są rozpuszczalne, więc nie trzeba kociska dodatkowo stresować ich zdejmowaniem.

P. S. Po edycji dodaję nagrane przed chwilą ciche mruczenie…

7 komentarzy

  1. Pumę to miał kota mój znajomy. Zajebisty był, ale niestety kotka niema już w śród nas.

  2. Imię przyszło razem z kotem, bo już została nazwana przez poprzednich właścicieli. Chciałem jej zmienić na Puma, bo taka czarna, ale w sumie Luna, Puma… niewielka różnica.

  3. A i takie historie się zdarzały, że musiala siedzieć w nocy zamknięta w małym pokoju.

  4. Jak by mój kot przesypiał całą noc, to był bym szczęśliwy a tak to biedak na przedpokoju musi spać, choć serce się kraje, jak mam go wynieść.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

EltenLink