Fachowcy od zlewu, a raczej umywalki…

W zeszły piątek miałem mały remont łazienki. Konkretnie to pomieszczenie owo wzbogaciło się o nową szawkę umywalkową wraz z umywalką. stara wyglądała nieco tandetnie i nie miala co najważniejsze szawki, to też na syfonie wisiały ścierki od mopa, a samo wiadro stało pod nią jak nieprzymierzając w jakiejś szkole podstawowej. Suma sumarum decyzja o zmianie okazała się bardzo dobra, więcej miejsca, nowocześniejsze wnętrze, ale nie uprzedzajmy faktów. Po wybraniu się z ojcem do Mrówki, sklepu typu wszystko do wszystkiego i wybraniu pasującego mebla, tu pozdrawiam panią purystkę z obsługi, która bez przerwy poprawiała słowo zlewozmywak na umywalkę (wiem, wiem, znam różnicę) zakupiłem stosowny przedmiot wraz z przyległościami. Zajechaliśmy do mnie, ojciec w kuchni składał szafkę, a ja demontowałem starą umywalkę. Syfon, wężyki do wody, śruby trzymające umywalkę… To jeszcze małe miki. Problem pojawił się po chwili, bo niewiadomo dlaczego umywalka, której teoretycznie już nic nie powinno trzymać nadal uparcie wisi na ścianie. I tu mam pytanie, konkretne pytanie do "fachmanów" budujących ten pieprzony blok z gówna i kartonu. Kto, do kurwy nędzy, montuje umywalkę na kleju montażowym prosto do glazury??? Finalnie umywalka zeszła ze ściany razem z popękanymi płytkami i powstała zajebista dziura w ścianie, że hoho. Notabene płytki były też kładzione po januszowemu, bo na cieniutkich paskach kleju do glazury. Zajebista optymalizacja kosztów. W łazience pełno kurzu, gruzu, potrzaskanych kawałków płytek i burdel nie z tej ziemi. Na dodatek sama szafka wymagała podcięcia tylnich nóżek, bo majstry niewiadomo czemu położyli przy ścianie i podłodze mały gzymsik, taki na jedną cegiełkę szeroki i wysoki. Po cholerę? Nie wiadomo. Całe szczęście sama szafka zdołała zasłonić wyrwę w ścianie i po katastrofie budowlanej na pierwszy rzut oka nie ma śladu, a co jest za szafką to już nie powinno nikogo interesować. Tak, że ten… Sytuacja opanowana i burdel zs środkami czystości pod zle… pardon, umywalką ogarnięty. Taka sytuacja.

3 komentarze

  1. Oooo, dobrze wiedzieć, że jeszcze u kogoś takie kwiatki wychodzą. U mnie np. światło w łazience było na jakimś cieniutkim kabelku, że to się przez lata nie zapaliło ani nic takiego to sama się dziwię.
    A parapet w kuchni to chyba tylko na piachu się trzymał.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

EltenLink