O kupywaniu kota w worku

Kota w worku z reguły się nie kupuje. Po co nam taki kot? Ale czasami wychodzi miła niespodzianka. Jak już pisałem tutaj kupiłem jakiś czas temu bambinopodobny walizkowy gramofon. No to postanowiłem zdobyć trochę dodatkowych płyt. Znalazłem ogłoszenie, w którym ktoś oferował zestaw kilkudziesięciu płyt winylowych, dużych i małych jak było napisane. Zadzwoniłem, urwałem trochę z ceny. Poprosiłem kuzyna żeby dokonał transakcji jak będzie w pobliżu jegomościa przejeżdżał. Nawet tytułów płyt dobrze nie znałem. Pomyślałem – niech bedzie niespodzianka. Wczoraj po 22:00 kuzyn zjawił się w wielkim worem pachnącym piwnicą zawierającym wspomniane artefakty. Facet wręczył mu to całe zawiniątko, powiedział, że to wszystko co chce sprzedać, pieniązdze wziął i nara. I niespodzianka. Po pobieżnym przejrzeniu zawartości i ponownej już dokładniejszej porannej weryfikacji okazało się, że wór obfitości zawierał 8 płyt dużych, kilkadziesiąt singli, tyleż samo pocztówek dźwiękowych i rarytasik w postaci płyty szelakowej na 78 obrotów. Tak że możecie się spodziewać paru nagrań z odsłuchów.

4 komentarze

  1. Vinyl nazywa się
    Mad Donna/Masters Of Svenson – Hollywood/Renegade Twisted, to taka muza typowa dla DJów.

  2. Ja mam jedynego winyla w kolekcji, jest to duży singel 12 calowy o obrotach 45 rpm. Kupiłem go, bo nie ma cyfrowego wydania tego utworu i szukam osoby, która mi to zgra. Aktualnie leży u mojego nauczyciela realizacji z Krk i oczekuje na zgranie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

EltenLink